wtorek, 11 grudnia 2007

Kathmandu

Nepal - ostateczny cel naszego wyjazdu. Kraj równie piękny co zapomniany. Wciśnięty pomiędzy dwóch gigantów - Chiny oraz Indie żyje zgodnie z własnym, powolnym rytmem. Choć z drugiej strony może nie takim znów powolnym bo według miejscowego kalendarza mamy juz rok 2064. Kraj wielkich kontrastów - od ośnieżonych osmiotysięczników po subtropikalne południe, od zatłoczonych ulic Kathmandu po pustkowia Himalajów. Kraj, w którym piękne krajobrazy oraz życzliwość ludzi z nawiązką wynagradzają wszelkie niedogodności czy braki cywilizacyjne. Kraj tak przyjazny, że aż się nie chce stąd wyjeżdżać.... a już na pewno trzeba tu wrócić.















Brak komentarzy: